niedziela, 20 października 2013

CATANIA: ROLANDO MARAN ZWOLNIONY

20 października 2013 roku poleciała głowa Rolando Marana. Szkoleniowiec pochodzący z Rovereto, w regionie Trydent-Górna Adyga, stracił stanowisko opiekuna piłkarskiego zespołu z Katanii po słabym początku sezonu. Dzień po porażce 1:2 na Sardynii z Cagliari. Zostawia Catanię na 17. miejscu - ostatnim gwarantującym utrzymanie w najwyższej klasie rozgrywkowej. W ośmiu meczach piłkarze spod Etny zanotowali raptem jedno zwycięstwo, dwa remisy i aż pięć porażek. Bilans bramkowy: 6-13 też nie jest dla nich korzystny.

Stadion im. Angelo Massimino w Katanii (fot. ilcalciocatania.it)

Catania nie należy do możnych włoskiego futbolu. Klub jest raczej biedny, co nie przeszkadza mu konsekwentnie urywać punkty większym i bogatszym ekipom. Dzięki mądremu zarządzaniu - nawet przy niedużym nakładzie finansowym - na Sycylii co roku udaje się skonstruować drużynę, która jest w stanie zagrozić w bezpośrednim starciu każdemu w lidze, zagwarantować sobie utrzymanie w Serie A oraz prezentować jednocześnie całkiem przyjemny dla oka futbol. Catania jest znana jako jedna z największych argentyńskich kolonii w Europie. Prezes Antonino Pulvirenti i jego współpracownicy regularnie ściągają na włoską wyspę kolejnych wykolejeńców - Maxi Lópeza, który po przygodzie w Barcelonie szukał szczęścia m.in. w Moskwie i Porto Alegre, Pablo Barrientosa, który przez pewien czas był klubowym kolegą Maxiego w FK Moskwa, Gonzalo Bergessio, któremu nie udało się podbić ani Portugalii ani Francji, Sebastiana Leto, który w swoim cv ma takie kluby, jak Liverpool i Panathinaikos czy Fabio Monzóna, którego Catania ściągnęła z Olympique Lyonnais. Do tego w klubie grali (lub grają), znalezieni w Argentynie dzięki znajomości tamtejeszego rynku, Alejandro Gómez czy Mariano Andújar. Pod Etną mają też nosa do trenerów. To tutaj na szerokie wody wypłynęli tacy ludzie jak Diego Simeone czy Vincenzo Montella. Angaż w bogatszych klubach, po pracy w ekipie ze stadionu imienia Angelo Massimino, dostali też Walter Zenga, którego skusiło Palermo oraz Sinisa Mihajlović, po którego sięgnęła Fiorentina. 

Nieprzypadkowy był również wybór Rolando Marana na stanowisko opiekuna Rossazzurrich. Pulvirenti sprowadził go z małego lombardzkiego klubu - Varese, z którym w rozgrywkach Serie B zajął 5. miejsce i zakwalifikował się do fazy play-off. Biancorossi doszli wówczas do finału, gdzie musieli jednak uznać wyższość Sampdorii, która awansowała do Serie A. Mimo porażki w decydującym momencie, dokonania Marana i tak przyjęte zostały jako miła niespodzianka. W Catanii spisał się jeszcze lepiej. W sezonie 2012/13 zajął z sycylijskim zespołem 8. miejsce, plasując się w tabeli wyżej od Interu. 56 punktów wywalczone wówczas przez Etnei stanowią klubowy rekord. Należałoby zatem postawić pytanie o przyczyny tak słabego startu w obecnym sezonie. Czy spowodowane jest to indolencją trenera Rolando Marana? Czy też może sprzedażą dwóch największych gwiazd, Alejandro Gómeza i Francesco Lodiego, którzy nie zostali zastąpieni przez równie wartościowych graczy? Tym bardziej jestem zaskoczony zwolnieniem byłego opiekuna Varese, że jego następcą został Luigi De Canio. Człowiek, o którym trudno powiedzieć coś ponad to, że co jakiś czas pojawia się na ławce zespołów z dołu tabeli i równie szybko stamtąd znika. 

niedziela, 13 października 2013

SQUADRA AZZURRA: DANIA 2-2 WŁOCHY

Pisząc o meczu na Parken zacząć muszę od erraty. Jak słusznie zauważył czytelnik bloga, Patryk Kubik, na fejsbukowym fanpejdżu - Giorgio Chiellini został powołany przez Prandellego. Błąd spowodowany jest listą, którą brałem od włoskiego portalu tuttonazionali.it, który wśród powołanych nie uwzględniał defensora Juventusu. Chiellini w kadrze był i z Danią rozegrał pełne 90'. Przepraszam za wprowadzenie w błąd.

Cesare Prandelli ustawił swój zespół - do czego nas przyzwyczaił w ostatnim czasie - w systemie 4-3-2-1. W bramce stanął, oczywiście, Gianluigi Buffon, dla którego konfrontacja w Kopenhadze była 137. meczem w kadrze narodowej. Selekcjoner - jak można było się spodziewać - wykorzystał pozostające do rozegrania mecze eliminacyjne do potwierdzenia przydatności dla kadry niektórych graczy drugiego garnituru. Dlatego też na prawej stronie defensywy zagrał Lorenzo De Silvestri z Sampdorii. W środku, wspomnianemu już przeze mnie wcześniej, Chielliniemu partnerował Andrea Ranocchia z Interu. Z lewej strony Prandelli postawił na, ofensywnie usposobionego, Federico Balzarettiego. W podstawowym składzie zabrakło miejsca dla Andrei Pirlo, nie było też innego reżysera gry - Marco Verrattiego. Selekcjoner postawił za to na klubowego kolegę tego ostatniego - Thiago Mottę, którego uzupełniali Riccardo Montolivo i Claudio Marchisio. W roli trequartistów ustawieni zostali Antonio Candreva oraz Alessandro Diamanti, którzy za zadanie mieli wspomagać Daniela Pablo Osvaldo ustawionego na szpicy.

Wyszło średnio, żeby nie powiedzieć słabo. Nie pierwszy już zresztą raz. Nie ukrywam zaniepokojenia faktem, że Prandelli uparł się na grę 4-3-2-1 i nie wyciąga wniosków. Italia tak ustawiona jest w stanie wybijać rywalowi atuty z ręki, lecz jednocześnie sama nie potrafi prowadzić gry. Rozumiem jednak, że ma to być ustawienie szykowane pod konkretny turniej, Mistrzostwa Świata. Moje zmartwienie nie maleje. Puchar Konfederacji był próbą generalną a Squadra Azzurra ten test, w moim przekonaniu, oblała. Owszem, zajęła 3. miejsce i zagrała porywający mecz z Hiszpanią, ale też miała ogromne problemy z Meksykiem, miała problemy z Japonią, została ograna przez Canarinhos a wreszcie tylko zremisowała z Urugwajem. Brak było błysku, polotu w grze, który cechował tę drużynę podczas europejskiego czempionatu w Polsce i na Ukrainie. Prandelli po meczu z Danią w rozmowie z Alessandro Antinellim dla telewizji RAI podkreślał, że ta drużyna jest skora do zasypiania i jest bardzo wrażliwa na ciosy rywali, gdy nie skupia się na posiadaniu piłki. Oczywiście 4-3-2-1 to tylko umowne ustawienie na papierze i nadal wiele zależy od graczy, którzy przebywają na murawie, od ich interpretacji danych ról, ale zauważam pewną zbieżność z trudnościami w prowadzeniu gry z zastosowaniem systemu 4-3-2-1. W meczu z Danią zresztą przeszło to w klasyczne 4-4-2 z Pablo Osvaldo z Alino Diamantim z przodu, Candrevą i Marchisio po bokach i Montolivo z Mottą w środku.

Mecz z Danią miał być okazją do przejrzenia zaplecza. Jak to wypadło w praktyce? Którzy gracze potwierdzili swoją przydatność dla La Nazionale? Którzy zawiedli?

Najwięcej twarzy z drugiego szeregu było w obronie. Przede wszystkim do udanych meczu nie może zaliczyć Federico Balzaretti. Obrońca Giallorossich potwierdził to, co już wiedzieliśmy - że jego głównym mankamentem jest gra w defensywie. Jego słabości na Ennio Tardini podczas meczu z Parmą potrafili obnażyć Mattia Cassani z Jonathanem Biabianym a w piątek zrobił to Nicklas Bendtner. Duńczyk dwukrotnie wpisał się na listę strzelców po wygranych pojedynkach powietrznych z Balzarettim. Nie zdziwię się, jeśli gracz Giallorossich na Mundial nie pojedzie. Coraz głośniej bowiem mówi się o powrocie do Squadra Azzurra defensora Zenitu - Domenico Criscito. Ponadto w poprzednich meczach bezbłędnie w defensywie spisywał się Luca Antonelli z Genoi, a nie należy zapominać o tym, że w przyszłym tygodniu do grania wróci też Mattia De Sciglio. Balzaretti dwoma golami Bendtnera na koncie sam utrudnił sobie sytuację.

Patrząc na to, jak gra Andrea Ranocchia, nie sądzę, by mógł powalczyć o coś innego niż wygryzienie Davide Astoriego z roli opcji nr 4 (5?) na pozycji środkowego obrońcy. O ile defensywa Interu jako blok prezentuje się całkiem przyzwoicie, o tyle już do samego Ranocchii można (i należy) mieć pretensje. Jak pisałem przy okazji meczu Interu z Romą - zdarzają mu się tak proste błędy indywidualne, że człowiek łapie się za głowę. Stoper Nerazzurrich ma naprawdę duże problemy z wyprowadzaniem piłki. Za konkurentów mając Leonardo Bonucciego, Giorgio Chielliniego - czyli mistrzów w tym fachu - oraz solidnego Barzagliego, nie ma mowy o czymś więcej niż bycie czwartym wyborem selekcjonera. Problemem dla niego może być to, że również Daniele De Rossi może być przesuwany na środek obrony.

Z pewnością swoje szanse na wyjazd do Brazylii zwiększył Thiago Motta. Rozegrał bardzo dobre spotkanie. Ciężko pracował w odbiorze i asekurował środkowych obrońców. Ponadto pokazał, że nie jest jedynie topornym przecinakiem, ale potrafi również zagrać celną długą piłkę. Takich prób pomocnik PSG miał kilka - jedna z nich zaowocowała golem Daniela Pablo Osvaldo. Motta zakończył mecz z wysoką notą oraz asystą. 

Z dobrej strony zaprezentował się również Alessandro Diamanti. As Bologny to jeden z najbardziej kreatywnych graczy w talii Cesare Prandellego. Zazwyczaj nie była to postać pierwszoplanowa w reprezentacji i selekcjoner wykorzystywał go jako jokera, który ma odmienić obraz gry w trakcie meczu. Nie ma się czemu dziwić - Alino ma świetnie ułożoną lewą stopę. Proszę sobie przypomnieć mecz z Argentyną w Rzymie, gdzie rozruszał poczynania ofensywne Azzurrich. Nie boi się pokazać do gry, chętnie bierze piłkę od kolegów, rzadko notuje straty, potrafi ją przytrzymać i wymusić stały fragment gry. Jego podanie do Marchisio (który tę patelnię spaprał w sposób haniebny!) to kwintesencja gry Diamantiego. Szkoda, że w piątek niespecjalnie miał z kim grać. Candreva ustawiony z prawej strony miał dużo zadań defensywnych, dwójka środkowych pomocników też ustawiona była dość nisko a Claudio Marchisio miał za zadanie blokować prawą stronę Duńczyków.

Pozostaje czekać na spotkanie z Armenią w Neapolu. Wciąż nie doczekaliśmy się bowiem powrotu Giuseppe Rossiego. Liczę również, że do tego czasu wykuruje się, chory, Mario Balotelli. Ciekaw też jestem postawy tak interesujących graczy jak Manuel Pasqual czy Andrea Poli. Tylko niechże pan zagra odważniej, panie Prandelli.

piątek, 11 października 2013

SQUADRA AZZURRA: POWOŁANIA NA PAŹDZIERNIKOWE MECZE

Ostatnio dużo się działo. Roma rozniosła Inter na jego terenie 3-0, Milan po raz kolejny zagrał kompromitująco i uległ Juventusowi w Turynie 2-3 a na Stadio Ennio Terdini w Parmie swój dzień miał Antonio Cassano, który przeciwko Sassuolo dwukrotnie asystował przy golach kolegów i raz sam wpisał się na listę strzelców. Wcześniej mieliśmy również 2. kolejkę Champions League i wpadki włoskich drużyn - remisy Juventusu i Milanu z niżej notowanymi rywalami (Galatasaray oraz Ajaxem) a także porażkę Napoli na Emirates Stadium w Londynie. Niestety, moja doba nie jest z gumy. Obowiązki związane z uczelnią oraz pracą znacznie zmniejszyły częstotliwość wpisów na blogu, lecz nie spowodowały całkowitego zaniku publikowania. 

Nie sposób nie wspomnieć choćby słowem o październikowych meczach w ramach eliminacji do brazylijskiego Mondiale. Azzurri zmierzą się na wyjeździe z Danią (11 października), by następnie w Neapolu na stadionie im. św. Pawła podjąć reprezentację Armenii (15 października). Ze względu na to, że Squadra Azzurra zapewniła już sobie prawo udziału w Mistrzostwach Świata, mecze te będą okazją dla Prandellego do eksperymentów. Poniżej zamieszczam nazwiska powołanych przez selekcjonera.

PORTIERI
Gianluigi Buffon (Juventus), Federico Marchetti (Lazio), Salvatore Sirigu (PSG);

DIFENSORI
Ignazio Abate (Milan), Davide Astori (Cagliari), Federico Balzaretti (Roma), Leonardo Bonucci (Juventus), Lorenzo De Silvestri (Sampdoria), Manuel Pasqual (Fiorentina), Andrea Ranocchia (Inter)

CENTROCAMPISTI
Alberto Aquilani (Fiorentina), Antonio Candreva (Lazio), Daniele De Rossi (Roma), Alessandro Diamanti (Bologna), Alessandro Florenzi (Roma), Emanuele Giaccherini (Sunderland), Claudio Marchisio (Juventus), Riccardo Montolivo (Milan), Andrea Pirlo (Juventus), Andrea Poli (Milan), Thiago Motta (PSG), Marco Verratti (PSG);

ATTACANTI
Mario Balotelli (Milan), Alessio Cerci (Torino), Alberto Gilardino (Genoa), Lorenzo Insigne (Napoli), Pablo Daniel Osvaldo (Southampton), Giuseppe Rossi (Fiorentina).

Cesare Prandelli zdaje się robić przegląd kadr, szczególnie w obronie. Selekcjoner musi sobie radzić bez kontuzjowanego Mattii De Sciglio. W kadrze na Danię i Armenię nie znaleźli się również Luca Antonelli oraz - przede wszystkim - Giorgio Chiellini oraz Andrea Barzagli. Brak też Angelo Ogbonny, który w Juventusie jest zaledwie rezerwowym. Mamy dwa stosunkowo nowe nazwiska na lewej stronie. Piszę stosunkowo, gdyż obaj są zawodnikami doświadczonymi, którzy w La Nazionale już w przeszłości grywali. Pierwszym z tej dwójki jest Federico Balzaretti, którego forma cały czas idzie w górę i zdaje się stabilizować na wysokim poziomie. Prandelli dostrzegł również dobrą dyspozycję Manuela Pasquala, który kolejny rok jest filarem Fiorentiny. O ile lewi defensorzy gwarantują pewność, nie można już tego powiedzieć o środkowych. Znów w kadrze jest "wieczny talent" - Andrea Ranocchia. Inter pod wodzą Mazzarriego gra naprawdę dobry, uporządkowany futbol i trzeba oddać byłemu szkoleniowcowi Napoli, że ustabilizował sytuację, mocno rozchwianej za Stramaccioniego, defensywy. Ranocchii zdarzają się jednak nadal błędy tak kuriozalne, że gdy się to ogląda, nie sposób nie złapać się za głowę. To, co wyprawiał w meczu z Romą - absolutny kosmos.

Kilka zmian również w drugiej linii. Przede wszystkim wraca Alessandro Florenzi (Prandelli docenia świetny start Giallorossich jak widać) oraz Andrea Poli - chyba jedyny (może obok Nigela De Jonga) gracz Milanu, do którego nie można mieć pretensji. Ciekaw jestem, jak selekcjoner zagospodaruje Florenziego. Czy będzie go widział w roli środkowego pomocnika (osobiście wolę ten wariant), czy też może wykorzysta pomysł Rudiego Garcii, który w klubie wystawia go na boku ataku w systemie 4-3-3. Nie podejmuję się zabawy w zgadywanie, gdyż trudno mi powiedzieć, jaki pomysł na grę ma w głowie Prandelli. Ostatnimi czasy było to 4-3-2-1, które pozwalało Azzurrim neutralizować atuty rywala, lecz jednocześnie krępowało kreowanie gry.

W kontekście linii ataku najbardziej cieszy mnie powrót do La Nazionale Giuseppe Rossiego. Pepito do Florencji zawitał już zimą, lecz wzmocnił klub na boisku dopiero od tego sezonu. Początek ma bardzo dobry, jest absolutnym liderem Violi i jej najlepszym strzelcem. Rossi latem pozostawał nieco w cieniu transferu Mario Gómeza, lecz jeśli spojrzeć prawdzie w oczy - były napastnik Villarreal znaczy dla Fiorentiny o wiele więcej i byłby trudniejszy do zastąpienia.

Jeszcze niedawno był problem z obsadą ataku. Ostatnio wielu znakomitych atakujących wskoczyło na wysokie obroty. We Włoszech zrodziła się dyskusja na temat tego, czy nie warto by odkurzyć Francesco Tottiego, który jest kapitanem, motorem napędowym i najlepszym zawodnikiem lidera ligi. Prandelli Il Capitano nie powołał, ale zastrzegł, że jeśli w maju sytuacja nie ulegnie zmianie i dalej będzie wyglądała tak dobrze, nie będzie miał innego wyjścia - powoła Tottiego na Mistrzostwa Świata. Czego sobie i Państwu życzę, bo to fenomenalny piłkarz.