niedziela, 4 sierpnia 2013

Adem Ljajić: #22 fioletowa czy czerwono-czarna?

Dość niespodziewanie powrócił temat transferu Adema Ljajicia do Milanu, o czym przedwczoraj poinformowały włoskie media. Sytuacja Serba nie jest jasna - obecny kontrakt wiąże go z Fiorentiną jeszcze przez jeden sezon i toskański klub, chcąc uniknąć powtórki z casusu Riccardo Montolivo, musi interweniować. Prolongować lub sprzedać, zachwycającego w rundzie wiosennej, fantasistę. Sam zawodnik, mając mocną kartę przetargową w postaci bardzo udanego półrocza, oczekuje dwukrotnej podwyżki.

Milan ostrzył sobie zęby na serbskiego napastnika na początku lipca. Wówczas wydawało się, że policzone są dni Robinho. Przyjście Ljajicia miało być powiązane z odejściem Brazylijczyka i fiasko rozmów z Santosem zdawał się przekreślić szansę na deal. Binho z brazylijskim klubem się nie dogadał a Galliani przedłużył z nim umowę o kolejne dwa lata. Włoskie media zapowiadały istną idyllę. Robinho miał ciężko pracować i wracać do formy z pierwszego sezonu w barwach Rossonerich. Strzelił gola na treningu, strzelił gola Valencii. A że zmarnował po drodze dwa karne - kto by się tam przejmował. Ironizuję nie bez przyczyny. Nie trzeba być wielkim specem, żeby stwierdzić jasno, że opieranie ataku o Robinho, dołującego z każdym sezonem coraz bardziej, jest pomysłem z góry skazanym na porażkę. Poza tym Brazylijczyk dalej zarabiał dużo, bo jego apanaże zostały zmniejszone z 4 milionów euro do 3. Jeśli ktoś oglądał mecze Milanu, musiał widzieć, że Robinho w Milanie jest zwyczajnie zbędny. Tym bardziej dziwi prolongowanie z nim umowy, gdy pojawiła się opcja wymienienia go na perspektywicznego zawodnika w wysokiej formie, pasującego do nowej filozofii klubu, sprawdzonego już w Serie A i, dzięki szczególnej sytuacji kontraktowej, w finansowym zasięgu Rossonerich. Przecież gdyby umowa obowiązująca jeszcze tylko rok, Fiorentina pewnie mogłaby wyceniać Ljajicia nie na 10, ale na 20 milionów euro a od ewentualnego kupca żądać kwoty 30-35 milionów. Galliani jednak, wbrew logice, potwierdził Robinho. Ten jednak doznał urazu we, wspomnianym już, starciu z Valencią i pojawiła się potrzeba znalezienia zastępcy. Milan bowiem w sierpniu zagra najważniejszy dwumecz sezonu. Dwumecz ostatniej rundy eliminacji do Champions League. Dwumecz o finansowe być lub nie być w elicie. "Brak kwalifikacji byłby dla naszych finansów, jak spadek do Serie B" - w ten sposób sprawę stawiał dyrektor organizacyjny, Umberto Gandini.

Karuzela ruszyła w godzinach przedpołudniowych. Adriano Galliani, wylatujący z Milanem do Stanów Zjednoczonych na tournée, miał dzwonić do dyrektora sportowego Fiorentiny, Daniele Pradè z oficjalną ofertą. Po godzinie 11 strona toskańska potwierdziła tę informację: Galliani dzwonił i złożył oficjalną ofertę. Kwota: 8 milionów euro + bonusy. Fiorentina za, mającego kontrakt ważny jeszcze przez rok, Serba oczekuje kwoty w wysokości 12 milionów. Milan zgłosił się dziś po Ljajicia nieprzypadkowo. Bowiem to właśnie na dziś planowane było kolejne spotkanie włodarzy klubu z zawodnikiem, mające wyjaśnić jego przyszłość. Do tej pory media donosiły o braku porozumienia ws. wysokości klauzuli odstępnego, która miałaby się znaleźć w kontrakcie napastnika. Po każdym kolejnym spotkaniu klub ogłaszał, że zawodnik wyraża chęć pozostania, po czym media donosiły o smutnym i zasępionym Serbie na treningach. I tak w koło Macieju. Wczoraj piłkarz spotkał się z samym prezesem, Andreą Della Valle. Nie wniosło to jednak nic nowego. Prezes Della Valle swoje ("Rozmawiałem z nim (Ljajiciem - przyp. TK). Był pogodny i wyraził swoją chęć pozostania w klubie") a media swoje ("Nerwowy, więc i niezbyt pogodny - tak Ljajić wygląda w ostatnich dniach na zgrupowaniu"). Prezes potwierdził ofertę i poinformował o jej odrzuceniu, uznając ją za zbyt niską. Włoskie media informują jednak, że Milan i Fiorentina powinny znaleźć porozumienie gdzieś w połowie drogi, przy kwocie ok. 10 milionów euro. Dodatkowym smaczkiem, który wychwycili dziennikarze z Półwyspu Apenińskiego jest fakt, że Giuseppe Rossi zaprezentował swoją nową oficjalną stronę internetową, której adres to...  www.gr22.it. Numer #22 towarzyszył Pepito w Villarreal i drużynie narodowej. We Florencji nosi go jednak - a jakże - Adem Ljajić. Jakby tego było mało numer ten w Milanie pozostaje wolny. Przypadek?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz