Poniedziałkowy wieczór nie mógł upłynąć inaczej, niż pod znakiem Derby di Roma, więc o nich króciutko. Mecz z pewnością mógł się podobać. Było w nim wszystko. Piękny gol Hernanesa, zmarnowany rzut karny, wykorzystany rzut karny, czerwona kartka. Były popisy techniczne (siatki zakładane przez Tottiego czy "sombrero", którym uraczył nas Florenzi), akcje z obu stron i wyrównany mecz pełen walki. Co warte było odnotowania podczas derbowego starcia i jaki widok wyłania się z, opadłego po konfrontacji, kurzu - jeśli są Państwo ciekawi, zapraszam do dalszej części.
Hernanes - bezsprzecznie centralna postać poniedziałkowych derbów (fot. zimbio.com) |
Rzut karny, który mógł być gwoździem do trumny dla Romy
Po pierwszej połowie wydawało się, że Roma nie ma czego szukać w tym spotkaniu. Lazio grało dobrze, agresywnie. Mądrze ustawiało się w obronie i czekało na okazję do kontrataku. Gdy zdecydowali się przycisnąć Giallorossich, ci byli kompletnie bezsilni, broniąc się rozpaczliwie przed tercetem Candreva - Hernanes - Lulić, który bombardował bramkę Marchettiego. Dominację Biancocelestich rozpoczęła się po objęciu prowadzenia. Do tej pory to Roma starała się prowadzić grę. Ten krótki okres zakończył jednak Hernanes, który - wypuszczony w bój przez Lulića - lewą nogą posłał piłkę do siatki, uderzając z ok. 25 metrów. Bramkę proszę sobie obejrzeć tutaj, jeśli ktoś nie widział. Roma była kompletnie stłamszona w środku. Kompletnie bezużyteczny był Bradley, niewidoczny Pjanić, Florenzi grał zrywami. Był jeszcze De Rossi, który został ściągnięty w 53 minucie gry. Gdyby to zależało ode mnie, nie ściągnąłbym Daniele. Wcale nie był najgorszy z kwartetu pomocników a jego umiejętności są tak duże, że w każdej chwili może przesądzić o wyniku meczu. Pan Andreazzoli zdecydował jednak inaczej. Wcześniej jednak mogło Lazio dobić rywala. Za zagranie ręką Marquinhosa podyktowany został rzut karny. Do piłki podszedł, oczywiście, Hernanes i... spudłował.
Rzut karny, który zrzucił Lazio do piekła
Mógł być Hernanes zawodnikiem tego meczu. Mógł dać swojej drużynie zwycięstwo. Zamiast tego dał... karnego Romie. W 55 minucie sfaulował Miralema Pjanića i arbiter gwizdnął przewinienie. "Jedenastkę" wykorzystał Totti. Od tej pory to Roma jest stroną dominującą. To Roma prowadzi grę, stwarza sobie sytuacje. Lazio nie może nic zrobić a w dodatku traci Biavę, który wyleciał za dwie żółte kartki. Aquilotti powinni... Właśnie - co powinni? Dziękować Bogu, że tego meczu nie przegrali? Pluć sobie w brodę, że go nie wygrali? Wszak równie dobrze, co Hernanes, losy pojedynku rozstrzygnąć mogli Lamela - gdyby skierował piłkę bitą z rożnego do bramki z metra, Totti - gdyby któryś z jego potężnych strzałów wpadł lub wreszcie Florenzi - gdyby jedno z potężnych uderzeń Il Capitano dobił, po tym jak piłkę "wypluł" Marchetti.
Warto odnotować...
... lepszą postawę Pjanića w drugiej połowie. Bośniak, po zejściu De Rossiego, grał głębiej. Częściej miał okazję być przy piłce i wykorzystać swoje umiejętności techniczne do tego, by pomóc drużynie. To właśnie on był faulowany przez Hernanesa - minąłby Brazylijczyka - w polu karnym Lazio. Wyraźnie w formie jest też Francesco Totti. Jednak to, że Il Capitano przeżywa kolejną już młodość i kolejny renesans, wiemy nie od tej kolejki. W drugiej części gry obudził się też Erik Lamela. Fantastyczne ma możliwości El Coco. Łatwość mijania rywali w grze Argentyńczyka naprawdę się podoba. To już obecnie jest czołowy gracz w Serie A, lecz za kilka lat będzie to fuoriclasse na miarę Stevana Jovetića.
Jeśli miałbym kogoś wyróżnić w szeregach Lazio, któż by to był? Zwykle śmieję się, że Biancazzurri to taki zespół, gdzie jest trzech - czterech od grania i reszta od biegania. Od grania z pewnością są Klose, Hernanes, Candreva i Ledesma. To jest kwartet, który coś tam potrafi więcej, niż "łeb w dół i biegnę przed siebie". Klose zagrał anonimowo. Kompletnie niewidoczny. Odpada zatem. Candreva zagrał bardzo dobry mecz. Szarpał prawą flanką, bardzo cenny gracz dla takiego zespołu jak Lazio, idealnie wpasowujący się w filozofię gry Aquilottich. Hernanes to istny dr. Jeckyl / mr. Hyde. Fenomenalna gra i piękny gol / spaprany karny i faul na karny dla rywala. Z Ledesmą to już w ogóle mam problem, bo według mnie to jest gracz, bez którego Lazio by sobie spokojnie mogło radzić i jako regista ustawiony przed obroną wypada blado na tle innych graczy, grających na tej pozycji w Serie A. Pisałem już na tym blogu o Riccardo Montolivo, pisałem o Andrei Pirlo, pisałem o Davidzie Pizarro. Ledesma ze skutecznością podań na poziomie 75% i trzema celnymi długimi piłkami w derbach nie ma co się z nimi równać. Oko cieszyła też gra Lulića.
Co dalej z rzymskimi zespołami?
Lazio gra na miarę maximum swoich możliwości. Zespół atletów z kilkoma piłkarzami wyżej nie wskoczy. Szczególnie, że naturalnym będzie pójście w górę - jeśli chodzi o jakość - Fiorentiny a formę prędzej czy później ustabilizują też Inter i Roma, który potencjał piłkarski mają większy. No i właśnie - Roma. Jeśli zarząd przestanie zatrudniać zwykłych głupków na stanowisku pierwszego trenera, to może z tego być kawał fajnej drużyny. Potencjał mają duży. Z przodu Lamela, Totti, Destro czy Osvaldo, w środku pola De Rossi, Pjanić czy Florenzi. Przecież dla takiego zespołu europuchary to obowiązek.
Może by tak jakaś ocena występów włoskich drużyn w pucharach europejskich?
OdpowiedzUsuńPodczas derbów zawsze troszkę bardziej kibicuje Romie, zawsze lubiłem tą drużynę. Szkoda, że marnuje się przez idiotyczne decyzje zarządu.