wtorek, 20 sierpnia 2013

Kompromitacja Milanu w Eindhoven

Dwumecz z PSV to prawdopodobnie dwa najważniejsze mecze sezonu dla Milanu. Dwumecz, który zadecyduje czy Rossoneri wejdą do fazy grupowej Champions League. Zadecyduje o finansach. Milan nie jest w stanie pozwolić sobie na niezainkasowanie pieniędzy od UEFA. Umberto Gandini jasno powiedział niedawno - dla klubu takiego jak Milan (którego funkcjonowanie kosztuje) brak awansu do Champions League jest jak spadek do drugiej ligi. Po pierwszym meczu wynik rywalizacji brzmi 1:1. Podopieczni Massimiliano Allegriego w Holandii zaprezentowali się jednak kompromitująco słabo na tle niżej notowanego rywala, którego kadra składa się w dużej mierze z nastolatków.

Poniżej dwudziestu dwóch wybranków Philipa Cocu oraz Allegriego, czyli oficjalne składy wyjściowe PSV i Milanu.


PSV (4-3-3) Zoet; Brenet, Bruma, Rekik, Willems; Wijnaldum, Schaars, Maher; Park Ji-Sung, Matavz, Depay.

MILAN (4-3-3) Abbiati; Abate, Mexes, Zapata, Emanuelson; Montolivo, de Jong, Muntari; Boateng, Balotelli, El Shaarawy.

Allegri to (tylko lub aż) niezły trener. Gdy coś nie idzie, szuka, próbuje przestawiać klocki. Ma jednak jedną wadę - często włącza mu się tryb dywersanta. Podejmuje wówczas decyzje sprzeczne z jakąkolwiek logiką i nic nie jest w stanie go od tego odwieźć. Całą masę przykładów można przytoczyć, biorąc pod lupę ubiegły sezon. Emanuelson najlepszy w pre-seasonie - posadzony na ławie. Boateng w beznadziejnej dyspozycji - podstawa co mecz, przecież w końcu się odblokuje. Tragiczny Nocerino - podstawa. Bojan nie radzi sobie jako środkowy napastnik - Allegri z uporem maniaka wpuszcza go z ławki na "9". Niestety, sympatyczny szkoleniowiec przed najważniejszym meczem sezonu po raz kolejny odpalił swoje petardy. Przez kilka miesięcy podnoszono w Milanie kwestię braku jakości środkowej linii ze względu na brak dobrze wyszkolonych technicznie zawodników. Sprowadzony zostaje Andrea Poli, który - jak można było przypuszczać - bije na głowę resztę drewnianej hałastry formacji środka pola. W pre-seasonie prezentuje się nieźle, od czasu do czasu zabłyśnie efektownym dryblingiem. Cóż tam, kto by na to patrzył - w podstawie na PSV wychodzi Sulley Muntari, który - pomijając fakt, że prędzej urwie komuś nogę niż zagra trzy celne podania z rzędu - przez ostatni miesiąc głównie trenował indywidualnie ze względu na Ramadan. Wydawało się też, że Allegri sam sobie ulepił solidnego i pewnego lewego obrońcę z pomocnika, Kevina Constanta. Gwinejczyk prezentował się z reguły nieźle a w pierwszej części sezonu nawet bardzo dobrze. Logicznym by się wydawało - pod nieobecność De Sciglio - wystawić tam takiego gościa? Nie znają Państwo, widać, Allegriego. Wiadomo wszakże, że rozsądniej postawić tam na Urbiego Emanuelsona, człowieka-łatę, który na lewej obronie kiedyś grał, owszem, lecz przesunięto go do przodu ze względu na popełniane w defensywie błędy. Gramy ważny mecz na wyjeździe przeciwko zespołowi, którego mocną stroną są ataki skrzydłami i wystawiamy tam zawodnika, który zagrał kilka meczów w sparingach na tej pozycji i który nie potrafi bronić? Dla Massimiliano Allegriego to brzmi jak plan!

Milan zagrał kompromitujący mecz. Piłkarze Rossonerich byli powolni, niedokładni i mało błyskotliwi. Nie potrafili operować piłką a gol Stephana El Shaarawiego był raczej prezentem ze strony holenderskiego zespołu niż efektem przemyślanej, efektownej akcji włoskiego klubu. Zupełnie inaczej zaprezentowali się gospodarze. Grali szybko, na jeden kontakt, wymieniali pozycje i często stwarzali sobie sytuacje strzeleckie. Dość powiedzieć, że na bramkę Abbiatiego uderzali 22 razy. W strzeleckim fachu ćwiczył się głównie Adam Maher, lecz i środkowi obrońcy PSV sobie nie żałowali.


Nie wiem, czy jest sens się pastwić indywidualnie nad każdym z osobna. Najbardziej martwi mnie chyba to, że Abbiati jest już na ostatniej prostej i nie wydaje się mieć szansy nawiązać do mistrzowskiego sezonu 2010/11. Doświadczony golkiper coraz częściej popełnia błędy i ma kłopoty z najprostszymi elementami bramkarskiego rzemiosła. Niestety to na jego konto należy zapisać gola Matavza. Tragiczny dziś był też Montolivo. Kompletnie bezużyteczny. W ofensywie nic, zero. Obawiam się, że przesunięcie go bliżej bramki rywala i obarczenie większą ilością zadań ofensywnych boleśnie obnaży jego braki. Trudno mi powiedzieć, czy Riccardo ma trudny okres czy też to inna pozycja ma wpływ na drastyczne obniżenie jego formy, ale faktem jest, że katastrofalnie prezentował się już w lipcu, gdy grał z reprezentacją w Pucharze Konfederacji.


Że Milan to PSV na San Siro odprawi, jestem pewien. Ale co dalej? Ta drużyna ma jeden duży problem, którego nie potrafi rozwiązać od dawna - słabo gra w piłkę. Powraca zatem pytanie kluczowe, o posadę Massimiliano Allegriego. Berlusconi chciał zwolnić go już tego lata. Ostatecznie Galliani nakłonił go do zmiany zdania, lecz z trenerem nie przedłużono kontraktu, co - jak sugerowano - miało być następstwem jego pozostania. W kościach czuję, że latem 2014 roku może dać o sobie znać miłość Berlusconiego do van Bastena.

1 komentarz:

  1. Hmm.. ja to widziałem trochę inaczej. Taktyka PSV polegała bardziej na: napierd**** na bramkę skąd się da i kiedy się da, a nuż wpadnie niż na jakiś przemyślanych akcjach, które można było oglądać po drugiej stronie boiska w wykonaniu (najczęściej) duetu czubków. No i taktyka PSV przyniosła eket, wypluty strzał z połowy i dobitka do pustaka z 5 metrów. No i też jeżeli chodzi o prezenty bramkowe to bardziej "my im" niż "oni nam".
    Nie ma się co spodziewać, że nasi kopacze będą prezentować nie wiadomo jaką formę w pierwszym w sezonie meczu o stawkę. PSV już chwilę gra, są młodzi, ambitni i grali u siebie więc walczyć musieli za dwóch. Spokojnie, o naszej formie lub jej braku będzie można powiedzieć za jakiś miesiąc..

    OdpowiedzUsuń