W kolejce do publikacji czekał artykuł dotyczący tego, jak zmieniła się Roma. Utrzymany był w pozytywnym tonie, chwaliłem poczynania Giallorossich na rynku transferowym. Już miałem wystawiać pozytywną ocenę za lato AD 2013, lecz musiałem wyjechać na parę dni. Wracam i co widzę? Pablo Osvaldo podpisał kontrakt z Southampton a agenci Erika Lameli negocjują z, reprezentującym Tottenham, Franco Baldinim. Już wydawało się, że projekt amerykańskiej Romy zaczyna wracać na właściwe tory. Ostatnie wydarzenia nakazują zadać sobie pytanie, które fani Giallorossich artykułują głośno od pewnego czasu, czy jakiś projekt w ogóle istnieje.
Po raz pierwszy odkąd rodzina Sensich oddała Romę w amerykańskie ręce, lato dawało nadzieję na to, że w końcu powstanie tam w miarę sensowna drużyna. Nie powtórzono błędów z przeszłości - nie zatrudniono żółtodzioba, którego szansa na powodzenie była raczej myśleniem życzeniowym działaczy (Luis Enrique) czy też szalonego staruszka, o którym od razu było wiadome, że polegnie i to z kretesem (Zeman). Nie, postawiono na faceta, który zbudował siłę Lille we Francji. Wygrywał krajowe puchary i - niespodziewanie - sięgnął po tytuł. Grał w europejskich pucharach - zarówno Lidze Europy jak i Lidze Mistrzów. Klub dotychczas poruszał się po rynku bardzo dobrze. Gdy nowobogackie PSG zagięło parol na zdolnego Marquinhosa, wiadome było, że Roma nie zdoła go zatrzymać. Wyciągnięto zatem za niego jak najwięcej (31,4 miliona euro) i zainwestowano te pieniądze w zakup nowych piłkarzy. Odejście Brazylijczyka nie powinno być zresztą specjalnie odczuwane w Rzymie. W jego miejsce przyszedł bowiem jeden z czołowych środkowych obrońców ligi - Mehdi Benatia. Udinese za Algierczyka zażądało 13 milionów. Ostatecznie dostali 10 oraz połówki kart zdolnych młodzieńców - Nico Lópeza (kto pamięta jego debiut przeciwko Catanii w zeszłym sezonie?) i Valerio Verre. Za darmo z Manchesteru City sprowadzono Il Coloso - Maicona a z Dinama Zagrzeb Tina Jedvaja, młodego środkowego obrońcę, który zdążył już nawet zagrać w reprezentacji swojego kraju. W wyścigu o podpis Chorwata uprzedzono zresztą Tottenham, którego sternikiem został Franco Baldini, który na Wyspy Brytyjskie przeniósł się właśnie z Rzymu. Prawdziwe uderzenie miało jednak dopiero nadejść. I nadeszło - w osobie środkowego pomocnika PSV, Kevina Strootmana. Zainteresowani sprowadzeniem Holendra do swojego zespołu były m.in. zespoły Milanu i Manchesteru United. Ostatecznie to Giallorossi wyłożyli gotówkę na stół i wzięli Strootmana. PSV dostanie 16,5 miliona euro oraz bonusy w wysokości ok. 3,5 miliona. Roma oddała też do Fulham, zawodzącego, Maarten Stekelenburga a w jego miejsce sprowadziła doświadczonego Morgana De Sanctisa z Napoli oraz Łukasza Skorupskiego z Górnika Zabrze.
Dobre wiadomości płynęły z ośrodka, w którym Roma przygotowywała się do sezonu. Osoba nowego trenera miała bowiem wyjątkowo dobrze wpłynąć na Miralema Pjanicia. Bośniak przed dwoma laty pojawił się we Włoszech na życzenie Luis Enrique, lecz przez ten czas nie zdołał pokazać pełni swoich umiejętności. Przyznać trzeba, że potencjał w nim drzemie ogromny, czego daje wyraz pojedynczymi zagraniami raz po raz. Brakowało mu do tej pory ciągłości. Obejrzałem sparingi z Bursasporem i Arisem Saloniki i mogę potwierdzić - Pjanić faktycznie prezentował się wybornie. Daje to nadzieję, że przełoży tę dobrą dyspozycję na występy ligowe. Szczególnie, gdy do pomocy będzie miał De Rossiego, Strootmana i Florenziego.
18 sierpnia ostatecznie rozwiązała się kwestia Pablo Osvaldo. Przypominający postać Khala Drogo z "Gry o tron" napastnik przeniósł się za 15 milionów (plus bonusy) do Southampton, gdzie współpracować będzie z trenerem Pochettino, którego zna ze wspólnej pracy w Espanyolu. Niby odejście Osvaldo wisiało w powietrzu od jakiegoś czasu, lecz i tak stworzyło pewien problem. Gracz był skłócony z tifoserią rzymskiego klubu i często krytykowany przez prasę. Przyznać trzeba, że wielokrotnie zachowywał się nieodpowiedzialnie, łapał kartki, bywał leniwy. Brak zaangażowania, drogiego w zakupie i utrzymaniu, zawodnika drażnił fanów Romy tym bardziej, że zbiegł się z fatalnym sezonem w wykonaniu całej drużyny. Czarę goryczy zdała się przelać publiczna krytyka trenera po przegranym finale Coppa Italia z odwiecznym rywalem, Lazio. Osvaldo został wówczas nawet usunięty z reprezentacji. Roma na kilka dni przed zakończeniem mercato została jednak bez pierwszej strzelby. Mattia Destro w przerwach w leczeniu urazów, zawodzi. Marco Borriello próbowano wymienić na Alberto Gilardino. Ostatecznie transakcja z Genoą nie doszła do skutku a Roma została z dwoma przeciętniakami w kadrze i bez klasowej "9". Co by jednak o Osvaldo nie mówić, swoje w Serie A ustrzelił. Wyjściem awaryjnym wydaje się przesunięcie na środek ataku Tottiego i zajęcia miejsca na boku przez, sprowadzonego z Arsenalu, Gervinho, którego Rudi Garcia zna i ceni.
Okazuje się jednak, że przednia formacja może się całkiem posypać. O ile odejście Osvaldo nie jest wielkim zaskoczeniem (mimo że po cichu liczyłem na to, że się jakoś dogadają i Garcia zapewni mu "nowe otwarcie"), o tyle jak piorun z jasnego nieba gruchnęła wiadomość, że blisko przejścia do Tottenhamu jest Erik Lamela. Informację tę potwierdza znany ekspert ds. calciomercato - Gianluca Di Marzio. Do spotkania między klubami doszło w Madrycie, gdzie włodarze Spurs dopinają transfer Garetha Bale'a do Realu. Nadal zostają pewne rozbieżności - Roma oczekuje 35 milionów, Tottenham daje 30; Roma oczekuje płatności w dwóch ratach, Tottenham chce kwotę rozłożyć na 5 lub 6 transz - lecz prowadzone negocjacje są rzeczywistością. Jaki jest sens pozbywać się Coco Lameli? Proszę mnie nie pytać. Giallorossi sprzedażą Osvaldo zrównoważyli budżet, nie potrzebują więc gotówki "na gwałt". Mimo że kwota dość transferu jest dość wysoka, sprowadzenie zastępcy Argentyńczyka również będzie sporo kosztować - pieniędzy (jeśli chcą kogoś o klasie Lameli AD 2013) lub czasu (jeśli sprowadzą kogoś o klasie Lameli AD 2011). Rozmontowanie najlepszego ataku we Włoszech powoli staje się faktem.
Podczas prezentacji było gorąco. Pojawiły się transparenty, w których fani identyfikują się z klubem, lecz nie z drużyną i włodarzami. Były gwizdy i śpiewy. Amerykanie po rozsądnym początku mercato, zaczynają zachowywać się jakby pochodzili z Bliskiego Wschodu. I to raczej jak arabski kupiec niż szejk, wyznając zasadę "każdy jest klientem, a wszystko jest towarem". A projekt? Jaki projekt?! Ktoś jeszcze wierzy w te brednie? Gdy przyjdzie ktoś i rzuci odpowiednią cenę, to niech nawet wilczycę z herbu weźmie cholera!
Dobre wiadomości płynęły z ośrodka, w którym Roma przygotowywała się do sezonu. Osoba nowego trenera miała bowiem wyjątkowo dobrze wpłynąć na Miralema Pjanicia. Bośniak przed dwoma laty pojawił się we Włoszech na życzenie Luis Enrique, lecz przez ten czas nie zdołał pokazać pełni swoich umiejętności. Przyznać trzeba, że potencjał w nim drzemie ogromny, czego daje wyraz pojedynczymi zagraniami raz po raz. Brakowało mu do tej pory ciągłości. Obejrzałem sparingi z Bursasporem i Arisem Saloniki i mogę potwierdzić - Pjanić faktycznie prezentował się wybornie. Daje to nadzieję, że przełoży tę dobrą dyspozycję na występy ligowe. Szczególnie, gdy do pomocy będzie miał De Rossiego, Strootmana i Florenziego.
18 sierpnia ostatecznie rozwiązała się kwestia Pablo Osvaldo. Przypominający postać Khala Drogo z "Gry o tron" napastnik przeniósł się za 15 milionów (plus bonusy) do Southampton, gdzie współpracować będzie z trenerem Pochettino, którego zna ze wspólnej pracy w Espanyolu. Niby odejście Osvaldo wisiało w powietrzu od jakiegoś czasu, lecz i tak stworzyło pewien problem. Gracz był skłócony z tifoserią rzymskiego klubu i często krytykowany przez prasę. Przyznać trzeba, że wielokrotnie zachowywał się nieodpowiedzialnie, łapał kartki, bywał leniwy. Brak zaangażowania, drogiego w zakupie i utrzymaniu, zawodnika drażnił fanów Romy tym bardziej, że zbiegł się z fatalnym sezonem w wykonaniu całej drużyny. Czarę goryczy zdała się przelać publiczna krytyka trenera po przegranym finale Coppa Italia z odwiecznym rywalem, Lazio. Osvaldo został wówczas nawet usunięty z reprezentacji. Roma na kilka dni przed zakończeniem mercato została jednak bez pierwszej strzelby. Mattia Destro w przerwach w leczeniu urazów, zawodzi. Marco Borriello próbowano wymienić na Alberto Gilardino. Ostatecznie transakcja z Genoą nie doszła do skutku a Roma została z dwoma przeciętniakami w kadrze i bez klasowej "9". Co by jednak o Osvaldo nie mówić, swoje w Serie A ustrzelił. Wyjściem awaryjnym wydaje się przesunięcie na środek ataku Tottiego i zajęcia miejsca na boku przez, sprowadzonego z Arsenalu, Gervinho, którego Rudi Garcia zna i ceni.
Okazuje się jednak, że przednia formacja może się całkiem posypać. O ile odejście Osvaldo nie jest wielkim zaskoczeniem (mimo że po cichu liczyłem na to, że się jakoś dogadają i Garcia zapewni mu "nowe otwarcie"), o tyle jak piorun z jasnego nieba gruchnęła wiadomość, że blisko przejścia do Tottenhamu jest Erik Lamela. Informację tę potwierdza znany ekspert ds. calciomercato - Gianluca Di Marzio. Do spotkania między klubami doszło w Madrycie, gdzie włodarze Spurs dopinają transfer Garetha Bale'a do Realu. Nadal zostają pewne rozbieżności - Roma oczekuje 35 milionów, Tottenham daje 30; Roma oczekuje płatności w dwóch ratach, Tottenham chce kwotę rozłożyć na 5 lub 6 transz - lecz prowadzone negocjacje są rzeczywistością. Jaki jest sens pozbywać się Coco Lameli? Proszę mnie nie pytać. Giallorossi sprzedażą Osvaldo zrównoważyli budżet, nie potrzebują więc gotówki "na gwałt". Mimo że kwota dość transferu jest dość wysoka, sprowadzenie zastępcy Argentyńczyka również będzie sporo kosztować - pieniędzy (jeśli chcą kogoś o klasie Lameli AD 2013) lub czasu (jeśli sprowadzą kogoś o klasie Lameli AD 2011). Rozmontowanie najlepszego ataku we Włoszech powoli staje się faktem.
Podczas prezentacji było gorąco. Pojawiły się transparenty, w których fani identyfikują się z klubem, lecz nie z drużyną i włodarzami. Były gwizdy i śpiewy. Amerykanie po rozsądnym początku mercato, zaczynają zachowywać się jakby pochodzili z Bliskiego Wschodu. I to raczej jak arabski kupiec niż szejk, wyznając zasadę "każdy jest klientem, a wszystko jest towarem". A projekt? Jaki projekt?! Ktoś jeszcze wierzy w te brednie? Gdy przyjdzie ktoś i rzuci odpowiednią cenę, to niech nawet wilczycę z herbu weźmie cholera!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz