Włoskie drużyny rozpoczęły zmagania w europucharach. We wtorek Milan rozpoczął remisem dwumecz z PSV, którego stawką jest awans do fazy grupowej Champions League. Czwartek zwyczajowo zarezerwowany jest dla Europa League. W eliminacjach tych rozgrywek grały dwa włoskie zespoły - Udinese i Fiorentina. Który oglądać? Wybór był prosty - oczywiście, że florentczyków.
Vincenzo Montella przeciwko Grasshoppers wrócił do ustawienia 3-5-2 (w składzie: Neto; Roncaglia, Gonzalo Rodriguez, Savić; Cuadrado, Borja Valero, Ambrosini, Aquilani, Pasqual; Rossi, Gómez). Viola potwierdziła swoje aspiracje, wygrała 2:1 i ustawiła się w wygodnej pozycji przed rewanżem na Artemio Franchi. Gospodarze nie byli godnymi rywalami dla Fiorentiny, zagrażając bramce Neto właściwie jedynie uderzeniami z dystansu. Tym bardziej szkoda straconego gola, bo zaliczka mogła być wyższa. Po przerwie wróciły jednak stare "demony" ekipy Montelli i przy wyniku 2:0, oddali pole gry Grasshoppersowi. Szwajcarzy nie mieli zbyt wielu argumentów, ale gola strzelić im się udało. Szybkie rozegranie rzutu wolnego, po którym Viola nie zdążyła się dobrze ustawić zaowocowało wyciąganiem piłki z siatki.
Jeśli Fiorentina chce powalczyć o coś na poważnie, musi utrzymywać koncentrację. Personalnie tylne formacje również nie rzucają na kolana i to tutaj należałoby szukać wzmocnień. Po odejściu Emiliano Viviano, rozpoczęto poszukiwania podstawowego bramkarza. Wobec fiaska, między słupkami stoi Neto, który na Letzigrund spisał się przyzwoicie. Z tercetu defensorów zastrzeżeń nie można mieć tylko do Gonzalo Rodrigueza, który nie dość, że niezrównany w grze powietrznej, to jeszcze kapitalnie wprowadza piłkę do gry - czego najlepszym zresztą przykładem asysta przy golu Juana Cuadrado. Facundo Roncaglia wygrał walkę o miejsce w podstawie z Tomoviciem i prezentował się całkiem nieźle. Na swoje konto zapisze jednak bramkę dla Grasshoppers, gdyż to właśnie on zgubił krycie. Savić zaś miał spore problemy z lewej strony i beznadziejnie wyprowadzał piłkę. Grający przed linią obrony Ambrosini nie był zbyt widoczny, gdy Viola operowała piłką i skupiał się głównie na asekuracji tercetu obrońców. Szczególnie, że nie raz spóźniony z powrotem był Juan Cuadrado. Nie sposób jednak czepiać się Kolumbijczyka. Strzelił pięknego gola i raz po raz stwarzał zagrożenie z prawej strony. Cuadrado dużo pewniej czuje się mając mniej zadań defensywnych, grając na boku ataku 4-3-3. Dzięki obecności Ambrosiniego, niefrasobliwość w obronie zostanie puszczona w niepamięć, na długo jednak z pewnością zapamiętają go rywale grający po tej samej stronie boiska. Z pewnością wart odnotowania jest również fakt, iż po raz pierwszy w oficjalnym meczu zagrał ze sobą duet napastników mający stanowić o sile Fiorentiny - Giuseppe Rossi i Mario Gómez. Niemiec powoli adaptuje się do stylu gry zespołu. W czwartek widać było, że jest bardzo skoncentrowany i zależy mu na trafieniu do siatki. Pepito kilkukrotnie szukał swojego partnera z napadu. W końcu to dwójkowa akcja tego tandemu przyniosła gola na 2:0.
Ostatnią kwestią, którą chciałem poruszyć jest sytuacja Adema Ljajicia, który wciąż nie przedłużył swojego kontraktu z Fiorentiną. Przeciwko Grasshoppers Serb pojawił się w 66' gry, zmieniając Pepito Rossiego. Wciąż nieznana jest jego przyszłość. Na rozwój sytuacji czeka Milan. Ostatnio media donoszą, że - wobec ewentualnej sprzedaży Erika Lameli - do grona zainteresowanych pozyskaniem bałkańskiego fantasisty dołączyła Roma. Sytuacja wydaje się coraz bardziej napięta. Ljajić został wygwizdany przez fanów Violi podczas prezentacji drużyny a w Zurychu - gdy po meczu cała drużyna poszła pod trybunę gości podziękować za doping - Serb udał się prosto do szatni.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz