Sezon 2013/14 inaugurowało spotkanie w Weronie. Na Stadio Bentegodi, wracające po jedenastu sezonach rozegranych w niższych ligach, Hellas podejmowało Milan, który walczy o awans do fazy grupowej Champions League. Chyba nikt z kibiców Rossonerich nie oczekiwał łatwej przeprawy w pierwszym meczu po powrocie podopiecznych Andrei Mandorliniego do Serie A, lecz porażka w tak fatalnym stylu pozostaje zaskoczeniem.
Najgorzej zaprezentowała się druga linia, złożona z Włochów. Allegri zdecydował się pozostawić na ławce Nigela De Jonga, który w tygodniu zmagał się z problemami zdrowotnymi. Szansę od pierwszych minut dostał zatem Andrea Poli, w środku (gdzie wcześniej grał De Jong) wyszedł Riccardo Montolivo, jako lewy półskrzydłowy - Antonio Nocerino. Gdy to Milan był przy piłce (czyli przez większość spotkania), środkowa formacja grała zbyt wolno, zbyt schematycznie i zbyt ślamazarnie. Nie była w stanie zagrozić, nisko ustawionemu w obronie, Hellas. Początkowo nieźle prezentował się Poli, który kilkukrotnie próbował wchodzić w pole karne po rozegraniu piłki z Balotellim. Jedna z tych akcji zakończyła się golem w 14'. Później było już jednak gorzej i były pomocnik Sampdorii dostosował się do poziomu swoich kolegów. Ci grali jeszcze gorzej. Antonio Nocerino był kompletnie niewidoczny. Biorąc pod uwagę fakt, że jest to zawodnik, który przy próbie dryblingu stosuje zapaśnicze chwyty, może to i lepiej. Niestety rola "pomocnika-widmo" odbijała się czkawką, gdy z kontrą wychodzili podopieczni Mandorliniego. Nocerino spóźniał się z asekuracją.
Błędy w asekuracji były dla Milanu szczególnie dotkliwe, gdyż bardzo wysoko ustawiali się boczni obrońcy. Wobec mizerii w środku, piłkarze Allegriego wykorzystywali boki do atakowania. Niewiele dobrego można napisać jednak na temat ofensywnych poczynań dwójki bocznych defensorów Rossonerich. Kevina Constanta oraz Ignazio Abate. Pierwszy, rzadziej wykorzystywany, nie był żadnym zagrożeniem - żadne z jego trzech dośrodkowań nie było celne. W tzw. "attacking third", czyli tej jednej trzeciej boiska, która położona jest najdalej od własnej bramki, miał ledwie cztery podania, z czego połowa niecelna. Constant zagrywał głównie do tyłu lub do boku. Gdy kilkukrotnie zmieniał kierunek podań i decydował się zagrać do przodu, robił to niecelnie. Jeszcze więcej pretensji mam do Abate, który jest przecież obrońcą aspirującym do gry w wyjściowym składzie reprezentacji Włoch. To właśnie Ignazio był zawodnikiem, przez którego przechodziła większość akcji ofensywnych Milanu. Do tego, że nie potrafi dośrodkowywać, niestety mnie już przyzwyczaił. Przeciwko Hellas futbolówkę wrzucał dziewięciokrotnie - ani razu celnie.
Najgorzej zaprezentowała się druga linia, złożona z Włochów. Allegri zdecydował się pozostawić na ławce Nigela De Jonga, który w tygodniu zmagał się z problemami zdrowotnymi. Szansę od pierwszych minut dostał zatem Andrea Poli, w środku (gdzie wcześniej grał De Jong) wyszedł Riccardo Montolivo, jako lewy półskrzydłowy - Antonio Nocerino. Gdy to Milan był przy piłce (czyli przez większość spotkania), środkowa formacja grała zbyt wolno, zbyt schematycznie i zbyt ślamazarnie. Nie była w stanie zagrozić, nisko ustawionemu w obronie, Hellas. Początkowo nieźle prezentował się Poli, który kilkukrotnie próbował wchodzić w pole karne po rozegraniu piłki z Balotellim. Jedna z tych akcji zakończyła się golem w 14'. Później było już jednak gorzej i były pomocnik Sampdorii dostosował się do poziomu swoich kolegów. Ci grali jeszcze gorzej. Antonio Nocerino był kompletnie niewidoczny. Biorąc pod uwagę fakt, że jest to zawodnik, który przy próbie dryblingu stosuje zapaśnicze chwyty, może to i lepiej. Niestety rola "pomocnika-widmo" odbijała się czkawką, gdy z kontrą wychodzili podopieczni Mandorliniego. Nocerino spóźniał się z asekuracją.
Błędy w asekuracji były dla Milanu szczególnie dotkliwe, gdyż bardzo wysoko ustawiali się boczni obrońcy. Wobec mizerii w środku, piłkarze Allegriego wykorzystywali boki do atakowania. Niewiele dobrego można napisać jednak na temat ofensywnych poczynań dwójki bocznych defensorów Rossonerich. Kevina Constanta oraz Ignazio Abate. Pierwszy, rzadziej wykorzystywany, nie był żadnym zagrożeniem - żadne z jego trzech dośrodkowań nie było celne. W tzw. "attacking third", czyli tej jednej trzeciej boiska, która położona jest najdalej od własnej bramki, miał ledwie cztery podania, z czego połowa niecelna. Constant zagrywał głównie do tyłu lub do boku. Gdy kilkukrotnie zmieniał kierunek podań i decydował się zagrać do przodu, robił to niecelnie. Jeszcze więcej pretensji mam do Abate, który jest przecież obrońcą aspirującym do gry w wyjściowym składzie reprezentacji Włoch. To właśnie Ignazio był zawodnikiem, przez którego przechodziła większość akcji ofensywnych Milanu. Do tego, że nie potrafi dośrodkowywać, niestety mnie już przyzwyczaił. Przeciwko Hellas futbolówkę wrzucał dziewięciokrotnie - ani razu celnie.
Osobny akapit warto poświęcić stałym fragmentom gry. Wątpię, by znalazła się osoba potrafiąca wytłumaczyć mi, jakim cudem Allegri pracując z drużyną czwarty sezon nie potrafi opracować żadnych schematów. Milan nie potrafi wykorzystać rzutów rożnych a jedynym schematem na rozegranie rzutu wolnego jest Mario Balotelli, który huknie ze stojącej piłki. Najgorsze jest jednak to, że Rossoneri fatalnie prezentują się również gdy idzie o bronienie. To po golu Luki Toniego, który padł po rzucie rożnym, Hellas złapało wiatr w żagle. Co w tej sytuacji robili Zapata z Mexesem? To pozostanie chyba ich słodką tajemnicą. Kolumbijczyk zawalił zresztą krycie Toniego również w drugiej połowie i ex-napastnik m.in. Bayernu dopisał sobie kolejną bramkę na konto, gdy znakomicie, na nos, futbolówkę dorzucił mu Janković. Mastini - czyli mastify - w drugiej połowie zresztą znakomicie wykorzystywali fakt, że Milan musiał się odkryć i dramatycznie źle asekurował biegających wysoko bocznych obrońców. Im dłużej trwał mecz, to bym bardziej pachniało golem dla gospodarzy. Mandorlini miał w swoich szeregach graczy idealnych do tego typu gry - świetnie dysponowanego Raphaela Martinho czy też - znanego z Fiorentiny - Romulo. Udany powrót Hellas do Serie A. Milan do poprawki.
4 sezon ogólnie nic się nie zmienia... niedługo nie będziesz miał o czym pisać :) z wjatkim akcji bramkowych.
OdpowiedzUsuńps. gol dla naszych padł w 14' ;)
Poprawione. :)
OdpowiedzUsuńPo tym, co zobaczyłem dziś wieczorem, zastanawiam się czy nie byłoby sensownym baczniej spojrzeć w stronę biednej Catanii. Moglibyśmy wyjąć kogoś z duetu Spolli - Bellusci (ze wskazaniem na tego pierwszego) a na prawą flankę - skoro Diamanti przedłuża kontrakt z Bologną a Honda utknął w Moskwie - Pablo Barrientosa.
Myślę też, że to ostatni sezon Allegriego na ławce Milanu. W klubie trzyma go tylko Galliani. Berlusconi nie ma przekonania. Czyli nie będzie inwestować w pomysły Maxa - tak samo było z Leonardo. Marzyłby mi się ktoś z dwójki Prandelli - Spalletti. A jak nie, to może... Rolando Maran? :)